poniedziałek, 16 czerwca 2008


PODRÓŻ ZA GŁOSEM SERCA img/smilies/142 img/smilies/142

Dziś wyruszyłam w daleką podróż, w odległe, moje małe miejsce. Jadę tam, gdzie prowadzi mnie Głos- Głos, z samego wnętrza, słyszę jak bije w mym sercu: pokój i radość, iż podążam w dobrym kierunku. Nie było łatwo wyjechać z domu, nie było łatwo usłyszeć: " ŻEGNAJ ! ", ale On, wypełnia tę pustkę. Choć to narazie początek mej drogi, czuję wielkie szczęście i chęć dziękczynienia za Powołanie do Miłości. Czuję, jak ogrom Bożej Łaski, wypełnia moje serce. Pan ma w tym cel, pozwolił mi, mimo trudności, wsiąść do pociągu i kroczyć śladami, za którymi serce ciągnie. Serce Boże prowadzi w dalekie, nieznane miejsce, a ja idę ku Niemu, by być szczęśliwą. Dla każdego z nas, Pan przygotował indywidualną drogę, czasem prowadzącą przez dzikie chaszcze, pustynie, dżungle, jednak pragnienie pójścia za Nim, większe jest niż cokolwiek innego. W Imię Boże, zostawiam wszystko i idę. Choć tak naprawdę, jeszcze mało wiem. Pokój, który mam w sercu, trudno jest opisać słowami, nie rozumiem, co Pan czyni z moją duszą, ale powierzam Mu siebie, bez względu na wszystko, "Czyń, Panie ze mną, co zechcesz". Za ten dar, do końca życia będę dziękować, za to, że pozwolił mi Siebie poznawać, coraz bardziej napełniać się i rozkochiwać w Jego posłannictwie, a co za tym idzie- kroczyć Jego śladami. Moje serce już wybrało, i powiedziało TAK, spory czas temu, jednak to nie wyklucza, codziennego powtarzania TAK- Jezusowi, przyjmowania tego, co nam daje z wielka pokora i ufnością w Boże Miłosierdzie. Życie z Nim, to nieustanne powtarzanie UFAM i świadczenie własnym życiem o szczególnej więzi z Jezusem Chrystusem. Nie chodzi o to, by na pokaz się modlić, czy chodzić do Kościoła, ale o to, by ludzie, widząc nas, mogli powiedzieć: "Spotkałem Jezusa, On jest w tej dziewczynie, On jest w tym chłopaku". By potrafili, poprzez małe znaki, dostrzegać Jego obecności : w promieniach słońca, w kwitnących kwiatach, a często także, w przykrych zdarzeniach. Dzięki Niemu, łatwiej pewne rzeczy zrozumieć, pokochać siebie, mimo wielu grzechów, czy uległości, wobec napływających słabości. A także zranień, które często tkwią w nas, Pan daje siłę do przezwyciężania zła, mówi: " Zło, DOBREM zwyciężaj", " Nie lękaj się, JA JESTEM z Tobą..."
Ufam, że Bóg, odsłoni przede mną, chociaż część Swojego Planu, że będę potrafiła przyjąć i realizować tak wielki i piękny Dar, jakim jest POWOŁANIE.

[ 1. CZERWIEC 2008 r ]

Ciąg dalszy nastąpi, gdyż od tego dnia, wszystko się tak praktycznie zaczęło.....

Dodam, że choć podróż była daleka, w sercu czułam, że to bardzo blisko. Gdy juz teraz jestem poo 2- tygodniowych Indywidualnych Rekolekcjach, , stwierdzam, iż nie było się czym denerwować. Opowiem wam po krótce, jak to wszystko wyglądało, choć wiadomo, że słowa nie są w stanie wyrazić takich przyżyć, jakich doświadczyłam.
Pierwszym miejscem, do którego pojechałam, był Lublin. Spory kawałek ze Szczecina, ale podążając za Miłością, żadne kilometry nie stanowią przeszkody. Wyjechałam ze Szczecina wcześnie rano, pociąg wyruszył z Dworca o godz. 6:07. Było ciężko, pożegnanie z mamą, łzy, smutek, rozstanie, i ciągle towarzyszące pytanie: " Czy wrócisz ?! " Pociąg odjechał, w przedziale 2 dorosłych pasażerów i trójka dzieciaków, takich małych szkrabów, roześmianych od ucha do ucha. Na początku trochę się dłużyło, ale jak się zapoznałam z maluchami, pobawiliśmy się, poczytałam im, to nim się obejrzałam, STACJA - Lublin. Wysiadłam, tłum nieznanych mi ludzi, ale wiedziałam, że będzie na mnie czekała Siostra, z którą się kontaktowałam i umawiałam. Idę, idę, i nagle wyłania się spośród napierających ludzi- S. Amanda, z takim wielkim uśmiechem, że trudno byłoby jej nie zauważyć. W chwili zetknięcia sie z Siostrą NA ŻYWO, poczułam wielki spokój i radość. Rozmawiając, poszłyśmy na autobus, by móc dotrzeć do domu. Udało się- już na miejscu, S. Amanda, zaprowadziła mnie do pokoju, w którym miałam sie rozgościć, i w którym będe mieszkać przez najbliższy czas. Oczywistym punktem tego dnia, jak i z resztą kolejnych także, był posiłek, a w tym przypadku, obiad, przy którym toczyły się rozmowy na różne tematy . Z tego względu, że była to Niedziela, Dzień Pański, poszłyśmy z Siostra do Kościoła Garnizonowego. Piękne przeżycia, już od pierwszego dnia. Modlitwa, wspólnota jednoczących się ludzi, a co najpiękniejsze- moment przyjęcia Pana Jezusa do swojego serca. Później spacerek i do domku, wtedy poznałam Siostry mieszkające w tej Wspólnocie Zakonnej. Przyjeły mnie bardzo ciepło, a rodzinna atmosfera, jeszce bardziej utwierdzała mnie w podjętej decyzji. Dzień upłynął szybko, a w zasadzie, popołudnie- było ono bardzo bogate i napewno nigdy nie zapomnę takiego Dnia Dziecka. Jeszcze wieczorem, po kolacji przyszła do mnie Siostra, spytać jak się czuje i przedstawiła mi plan dnia następnego. a potem nastąpił czas spoczynku. Kolejny dzień rozpoczęła poranna modlitwa, śniadanko i zajęcia w szkole. Nie musiałam na nie iść, ale chciałam, w końcu nie pojechałam tam, by wylegiwać się w łóżźku do 10, tylko by przyjrzeć się codziennemu życiu SIóSTR SERCANEK. Zawsze podziwiam ludzi, którzy potrafią pracować z młodzieżą i toteż powiedziałam S. Amandzie. Dla mnie, byłaby to bardzo ciężka praca, choć z drugiej strony na Chwałę Bożą każda praca jest piękna, nawet przysłowiowe " życie ze ścierką i miotłą w ręku ". Dzięki Siostrze, mogłam poznać tamtejszą młodzież i szczerze powiem, że jestem bardzo mile zaskoczona. Bałam się ich reakcji na moją osobę, że kto to jest, że jestem obca i w ogóle, a tymczasem, oni, traktowali mnie jak swoją koleżankę. Lekcje skończyły się szybciutko, potem do domku na obiadek i wyjście na spacer. to dopiero była przygoda. Poszłyśmy z Siostrą do Ogrodu Botanicznego, piękne słońce, piękna zieleń, cisza, śliczne kwiaty, a rozmowy, które tam miały miejsce, głęboko w serduszku mym się zachowały. Wspólna modlitwa Różańcowa, na, na łonie natury, rozmyślanie nad Pismem Świętym, ostudziły moje emocje. Właśnie tam, w tym ogrodzie, podzieliłam się z S. Amandą, Świadectwem swojego powołania. Mimo tego, że wcześniej, telefonicznie i wirtualnie dużo rozmawiałyśmy, to tam, realnie - było całkiem inaczej, było pięknie. Mogłam swobodnie się otworzyć, czułam lekkie skrępowanie, ale to normalne, bo to była poważna rozmowa. A tuż po niej, serce było spokojne, opanowane. Nastąpił, także moment uwiecznienia naszego pobytu w tym parku, na zdjęciach. Nawet udało się nam z Siostrą znaleźć panią, która zgodziła się nam zrobić wspólne foto http://img530.imageshack.us/img530/8515/30uz8 ............

Ciąg Dalszy Nastąpi.......................

środa, 21 maja 2008

Zaproszenie na Rekolekcje z SIOSTRZYCZKAMI SERCANKAMI

Chwała Najświętszemu Sercu Jezusowemu!

ZAPROSZENIE!!!

WAKACJE!!!

Wyrusz w drogę do samej siebie!!!

Droga, którą musisz przejść nie jest wcale długa. To droga pomiędzy tym, co zewnętrzne, a wewnętrzne. Tu chodzi o ciebie. Jeśli nie znajdziesz pokoju w sobie, w żadnym zakątku świata nie spędzisz radosnych wakacji. A jeśli w twym sercu mieszkają i pokój i radość, ruszaj dokądkolwiek. Wszędzie znajdziesz wspaniały czas wakacji...

Z pewnością zwiedziłaś już wiele wspaniałych miejsc: byłaś w zabytkowych zamkach, górach, nad morzem, gdzieś za granicą... Jest jeszcze jedno miejsce, które powinnaś zwiedzić: to twoje SERCE. Czy wiesz, jakie skarby są w nim ukryte? Aby je zobaczyć wystarczy tylko wyruszyć w drogę do samej siebie. Rekolekcje wakacyjne, które chcemy ci zaproponować będą do tego dobrą okazją. Nie zmarnuj tego czasu, który Bóg przygotował dla ciebie. Zapraszamy cię do BIECZA w dniach od 21-27 czerwca 2008 r. na rekolekcje, których temat brzmi:WSZYSTKO DLA SERCA JEZUSOWEGO...

Rozpoczęcie 21 VI ok. godz 1600, zakończenie 27 VI ok. godz. 1000.
Zabierz ze sobą:
• Pismo Święte, różaniec
• Śpiwór lub zmianę pościeli, zmienne obuwie
• gitarę flet lub inny instrument, jeśli na nim grasz
• A przede wszystkim..... pogodę ducha!!!

Odpłatność: dobrowolna ofiara.
Zgłoszenia dziewcząt ze szkół średnich prosimy kierować na adres:

SS. Sercanki (s. Liliana)
ul. Grunwaldzka 20
38-340 BIECZ

tel. 510752297
e mail: lila40@poczta.onet.pl

sobota, 17 maja 2008

Potrzeba drugiego człowieka




Dlaczego nie potrafimy dostrzec tego, co daje nam Pan? Dlaczego tak łatwo ulegamy pokusom, poddajemy się Złemu, który ciągnie nas do grzechu, a tak ciężko nam powierzyć się Panu, Temu, który nas odwiecznie umiłował? Ludzie często popadają w samozachwyt, twierdzą, że są wspaniali, że nic im nie brakuje, że sami sobie wystarczają i że nie potrzebują nikogo. To nieprawda ! Każdy potrzebuje drugiego człowieka, który byłby przy nas. Czasami ta obecność jest duchowa, czasami w myślach, jednak obecność taka fizyczna, ma także wielkie znaczenie. Dzięki drugiej osobie, możemy się czegoś nauczyć, poznać i akceptować wartość bliźniego, a także wspietać się nawzajem. Można rozmawiać, można się przytulić, a jeśli kontakt jest bardzo dobry, to nawet milczenie w towarzystwie tejże osoby, jest przyjemnością. Drugi człowiek dany nam przez Pana, niejednokrotnie wskazuje nam drogę, pomaga trwać przy Bogu i pokładać w Nim nadzieję. Pomaga nam zrozumieć rzeczy i sytuacje, których sami nie bardzo potrafimy sobie wytłumaczyć. Jak powiedział jeden z moich ulubionych poetów- Phil Bosmans- " Z każdym dobrym człowiekiem idącym przez świat wschodzi słońce." Jaki to piękne, jeśli w drugim człowieku, możemy odnajdywać Chrystusa, i wzorować się na Jego działaniu. Czasem, nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele On nam daje i nie zawsze jesteśmy na "to" otwarci. Nie rozumiem, jak można twierdzić, że życie bez Pana Jezusa może być szczęśliwe, że wtedy jest lżej, nie trzeba sie męczyć, przecież to istne zaprzeczenie wiary. Czy można wierzyć w Niewidzialnego Boga, jednocześnie twierdząc, że chce się Go dotknąć, a skoro nie można, to znaczy, że Go nie ma ?? Według mnie jest widoczny, ale oczami serca, duszy, można Go dotknąć poprzez modlitwę, poprzez przyjęcie Jego Świętego Ciała w Eucharystii. Uwaga ! Tylko z czystym i godnym sercem. Wielu ludzi mówi, że nie słyszy Boga, że nic do nich nie mówi, a jeśli ktoś chce usłyszeć, wystarczy posłuchać Słowa Bożego w Kościele, albo samemu zajrzeć do Biblii, i wsłuchiwać się co Pan mówi. On na wszystkie wątpliwości odpowie, tylko należy chcieć Go słuchać. Nic na siłę. Pan Bóg działa w wolności. Nie zmusza, ale zaprasza i zapewnia o Raju, jeśli ktoś będzie przy Nim trwał i przejdzie przez to, co On nam daje, z Wiarą, Nadzieją i Miłością. Nie zamykajmy się na Chrystusa, bo bez Niego, życie pozornie jest proste, ale tak realnie- istna męka ! Otaczam was modlitwą +

środa, 16 kwietnia 2008

Daleka bliskość w przyjaźni...



Kilka dni temu, gdy było mi bardzo smutno, dostałam od przyjaciółki piękne słowa, opowiastkę w zasadzie, która mówi o przyjażni. Dziś nad tym chciałabym się zatrzymać w swoich rozmyślaniach.
" Pewien chłopczyk patrząc w gwiazdy rozpłakał się rzewnie. Jedna z gwiazd spytała wtedy: - Maluszku, dlaczego płaczesz? Chłopczyk odparł: - Jesteś tak daleko... nigdy nie zdołam cię dotknąć... Odrzekła mu gwiazda: - Przyjacielu... gdyby nie było mnie w twoim sercu, nie mógłbyś mnie nawet dostrzec... "
Kiedy by tak zastanowić sie nad ludzkimi uczuciami, nad wartościami, które człowiek wyznaje, którymi żyje, można stwierdzić, iż jest w pewnym sensie tajemnicą. Każdy z nas jest inny, dlatego wymaga indywidualnego traktowania. Jeden potrzebuje tylko środków materialnych do życia, inny znów, łączy ducha z ciałem- czyli zawiera w swoich poglądach zarówno sprawy materialne jak i dba o strone duchową. Inny znów, potrzebuje bliskiej osoby, w postaci przyjaciela/ przyjaciółki, który wesprze, pomoże, czasem podzieli sie swoją refleksją, doda nadziei, kiedy jej brak i siły do dalszej drogi, którą jest WĘDRÓWKA- ŻYCIE. Wielu ludzi, czuje sie samowystarczalnymi, radzą sobie, bez nikogo, zależy im tylko i wyłącznie na pracy i godnych warunkach życia, uczucia zostawiaja na boku, ale i one upomna się o swoje w odpowiednim czasie.
Przyjaciel- a któż to właściwie jest? Czy to człowiek, który dba tylko o swoje sprawy? Czy człowiek, który pomaga przetrwać trudną sytuację drugiemu? Na ten temat słyszy się bardzo wiele, lecz opinie są podzielone. Jedni potrzebuja przyjaciela, inni zaś nie. Czym to jest spowodowane? Brakiem czasu? Czy nieumiejętnością porozumiewania się z drugim człowiekiem. I tu nie chodzi o język, ale o sposób wyrażania własnych poglądów. Można to zrobić szczerze w sposób dosadny- raniąc bliźniego, a także łagodnie by nie urazić. Do nas należy wybór a także to, czy chcemy sami osądzać, czy chcemy być osądzeni przez Najwyższego "... To dziwne jak łatwo osądzamy, a nie chcemy być osądzeni...".
Czy istnieje takie coś, jak daleka bliskość? Cóż, według mnie tak, ponieważ Ci, których mamy blisko, nie zawsze potrafią nas zrozumieć, nie zawsze patrza obiektywnie na sprawy, które nas dotyczą. Mimo iż są przy nas, nasze zdania mogą się różnić, niezgadzać, pragnę nawiązać do przyjażni na odległość- czy ona ma sens? Mam przyjaciół, którzy mieszkają daleko, z niektórymi nawet się nie widziałam, a jest między nami więź emocjonalna, duchowa, wręcz rodzinna. To co w sercu- nikt nie zabierze, a i ciężko odgadnąć co się w nim kryje..., wiem, że czuje niesamowitą bliskość z tymi osobami, mimo dzielących nas kilometrów. Mimo różnicy wieku, czy też ilośći i jakości przeżytych doświadczeń, potrafimy dbać i pracowac, a przede wszystkim pomagać i wspierać tego, który w danym momencie tego potrzebuje. Nie zawsze jest możliwość rozmowy, czy też napisania wiadomości, bo wiąże się to z codziennymi obowiązkami, ale wtedy łączy nas niesamowita więź duchowa- modlitwa, ofiarowanie Panu Bogu intencji względem tejże osoby, Komunia Święta przyjęta jako ofiara za dalekiego przyjaciela. Przytoczę teraz słowa Jezusa: " Mozesz mnie nie widziec, tymczasem jestem światłem, które pozwala Ci mnie ujrzec. Mozesz mnie nie slyszec, tymczasem jestem glosem, ktory mowi do Ciebie....". Nie chodzi o to, by szukać przyjaciela wzrokiem, lecz oczami serca, zamiast chęci fizycznego spotkania / dla udowodnienia czegoś / powinno pragnąć się zagłębiania do wnętrza Jego duszy. Bliski kontakt, wielokrotnie wystawiany jest na próbę przez złe moce szatana, on chcąc nami zawladnąc, odbiera nam przyjaciól, ale my nie mozemy na to pozwolic, trzeba walczyc o swoich bliskich- choć dalekich. Serce nie kłamie, serce czuje i wie, kto zasługuje na specjalne miejsce i pamiec. Nie trzeba takze duzo mowic i pieknie mowic by byc prawdziwym przyjacielem, wystaczy po prostu być obecnym jesli nie cialem, to Duchem. " Wystarczy byś był- nic więcej, Tylko byś był- nic więcej.." Słowa tej piosenki, kierowane są do największego Przyjaciela, tego, który był, jest i ZAWSZE będzie. Nie bójmy się Mu ufać dlatego, że Go nie widzimy, nie lękajmy się rozmawiać, mimo, że niesłyszymy. Otwórzmy serca i bądźmy wobec Niego szczerzy. Ona nas ukochał odwieczną Miłością.
Z Darem Modlitwy +




sobota, 5 kwietnia 2008

Cisza wiatru...

Cisza wiatru…

Twa cisza wyzwala mnie z lęku
Twa cisza wyzwala mnie z grzechu
Twa cisza ma duszę na ręku
Twa cisza uczy mnie węchu.
Uczysz mnie widzieć
Uczysz mnie słyszeć
Uczysz mnie czuć
Dlaczego właśnie Ty?
Pośród Ciszy wiatru
Wśród odgłosu skrzydeł,
Przybywasz jak Anioł
By dać nowinę
Że jesteś tu ze mną
W ciszy… bez lęku…

Gdy przychodzą ciężkie chwile..właśnie wtedy najczęściej pojawia się natchnienie, by pisać, by przelać to, co czuje na papier, nastepuje rozluźnienie i zastanawianie sie nad tym, co jest w moim sercu,co sie w nim kryje, co jest złe, a co dobre. Pojawia się chęć rozmowy..a wtedy okazuje się, ze nie ma z kim. Bo dziś w śwecie tak pełnym ludzi, można sie czuć bardzo samotnie. Czy to nie jest straszne? Jak bardzo potrafimy być blisko a jednoczesnie daleko drugiego człowieka..Wydawałoby się, że w domu rodzinnym jest inaczej, że jest Wspólnota, jedność, wzajemna pomoc i akceptacja. A tymczasem to wlasnie w nim, czujemy sie najbardziej oddaleni, odrzuceni przez najbliższych. Dlaczego tak sie dzieje? Czy jest to skutkiem pracy, braku czasu, czy tez rozwijającej sie technologii i poszukiwaniem coraz to nowszych wynalazków Wiem jedno, że zycie bez bliskich, bez drugiego człowieka, byłoby strasznie puste..co mi dadzą piękne meble, ładny telewizor, i pełny portfel pieniędzy, kiedy wracając z pracy nikt na mnie nie czeka, nie ma z kim porozmawiac, czasem poplakac, po prostu pobyć ze sobą- książka napewno nie wystarczy, bo ta cisza bedzie przenikac:
serce, dusze, umysl, potem uczucie pustki, samotnosci..Czasem, w pogoni za pieniądzem, zostawiamy rodzine, bliskich, znajomych, tylko i wyłącznie dlatego, że chcemy lepiej życ. Na początku praca, mnóstwo obowiązków, duzo pieniędzy, z czasem odczucie, braku kogoś bliskiego, wokół pelno ludzi, ale nie ma do kogo sie odezwac. Chęc powrotu, a tam nie ma nikogo, nikt nie czeka..Czy warto zostawic wszystko? Lęk, strach, ból, rozpacz...czy to jest nam teraz pisane? Starajmy sie, dziekowac Bogu za osoby, ktore nas otaczają, bo kiedys kazdy z nas moze dostapic samotnosci, a wtedy tylko Jezus bedzie przy nas, nie bójmy sie Mu zaufac, On nas kocha. Otaczam modlitwą +
P. S. Dziekuje, że jesteście

wtorek, 18 marca 2008

Skąd czerpać siły ???


" Czasem prawdziwą przyczyną choroby jest cierpienie duchowe. Spróbuj kiedyś w ciszy przyjrzeć się swoim myślom. Być może zanim ciało będzie mogło wrócić do sił, uzdrowienia potrzebuje najpierw Twoja dusza." Christa Spilling- Noker
Zastanawia mnie dziś fakt, iż więcej uwagi poświęcamy swemu ciału, biegamy do lekarzy, kupujemy lekarstwa na ból głowy, stres, nerwy, a tak naprawdę powinno się zajrzeć w głąb swojej duszy, może to ona potrzebuje pomocy, uzdrowienia, które daje tylko Najlepszy Lekarz- Jezus Chrystus. Wielokrotnie, poczucie winy z powodu popełnionego grzechu, czy też uległości wobec słabości, sprawiają, że nasza dusza płacze. Jej ból jest tak przeszywający, że ciężko jest skoncentrować się na codziennym życiu. Wstyd i lęk przed stanięciem w prawdzie, doprowadzają nas do strachu przed Spowiedzią Świętą, a co za tym idzie- do strachu przed Panem Bogiem. A On mówi: " Nie lękajcie się...", " Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a JA was pokrzepię." Pan czeka, aż przyjdziemy do Niego, staniemy w pokorze wyznająć grzechy i prosząc o potrzebne Łaski. A On wtedy wyleje na nas Zdroje Swojego Miłosierdzia i obdarzy Pokojem i radością. Pan Bóg jest naszym Tatusiem, do którego możemy i winniśmy mieć zaufanie. On nas strzeże , pilnuje, opiekuje się nami. Zawsze możemy na Niego liczyć. Tylko dlaczego tak rzadko o Nim pamiętamy ?? W dzisiejszych czasach, ludzie nie mają czasu dla Boga, zaganiani pracą, życiem w pośpiechu, nawet nie wiedzą jak wiele tracą. A przecież Pan także ma ogrom pracy, a dla każdego zawsze jest gotowy się poświęcić.
Popatrzmy na Maryję, jakim Ona darzyła zaufaniem Boga, zawierzyła Mu siebie, swoją wielką niezłomną wiarę, nie żyła według siebie, lecz według Woli Bożej: " Niech mi się stanie według Twego Słowa." Choć wiele cierpiała, wierna była Bogu do końca, mimo przeciwności. TO Ona jest, a raczej POWINNA być dla nas Wzorem do naśladowania. Uczmy się od Matki Bożej , zawierzenia Bogu nieskazitelnej czystości, wierności i posłuszeństwa, a także módlmy się o to, aby nasze serca nie lękały się Miłości, którą daje nam Pan.
Z Darem Modlitwy i Bożym Błogosławieństwem dla was, kochani czytelnicy +

poniedziałek, 3 marca 2008

Zaufaj, a na wieki bedziesz żył



" Tam, gdzie jest serce, tak jest Skarb, pytanie: " Gdzie jest Twoje serce? ". Słowa wypowiedziane prez Kaplana podczas Drogi Krzyzowej " Gdzie jest Twoje serce ?? " I tu wielkie zamyślenie, cisza i rozmyslanie. Zaciekle dążymy, kazdy z nas do jakegos celu, chcemy cos osiagnac. Zaslepieni ciaglym pospiechem, nie zauwazamy ze nasz cel jest czasem bardzo blisko, praktycznie z nami przy wszystkich wykonywanych czynnosciach. Czesto biegniemy nie wiedząc, dokąd. Kiedys, idąc ulicą, zauwazylam biegnącego mezczyzne. Biegl ulicami miasta, mijając czerwone swiatla, samochody, jego twarz byla zdezorientowana. Po drodze wstapilam do sklepu, zastanawiając się nad tym czlowiekiem. Wyszlam, kiedy ten sam pan przebiegł obok mnie i zapytałam go: " Czy wiesz, dokąd biegniesz ??? " On zatrzymal sie i spojrzal na mnie zdziwionym wzrokiem, odpowiedzial: " Nie wiem". Krótka, ale jakże wymowna wypowiedź, oddająca istotę dzisiejszego życia. Spróbujmy teraz zastanowić się nad własnym życiem, podejmowanymi decyzjami, wyborami. Czy potrafimy choć na chwilę się zatrzymać ? Czy podejmowane decyzje są przemyślane, czy kierują nimi chwilowe emocje ? Zazwyczaj, nie potrzebujemy dużo czasu, aby się na coś zdecydować, ale nasze wybory potem rzutują na naszą przyszłość. Warto podjąć trud, rozważyć, czego chcemy w życiu, za czym podążamy, zatrzymać się w biegnącym świecie, aby być szczęśliwym i odnaleźć spokój serca. A przeciez, o to chyba chodzi, by móc rozkoszowac się miłością, odnaleźć miejsce w świecie. W tej kwestii, prawdziwą szkołą jest dla nas Droga Krzyzowa, kiedy to przezywamy Męke Chrystusa, a tak naprawde w codziennym zyciu, niesiemy swój wlasny Krzyz. Borykamy sie czesto z problemami, upadamy pod ciezarem grzechu, ale gdy zaufamy Panu, On nas podnosi i pomaga niesc nasz Krzyz, przynosi ulge w cierpieniu. Krzyz jest męką i cierpieniem, ale prowadzi do Zwyciestwa, ktorym jest Zbawienie czlowieka i odpuszczenie wszystkich jego przewinien. " Zaufaj dziś Bogu, a na wieki będziesz zyl." , jak to mówi jedna z Wielkopostnych piosenek. Trwajmy w UFNOŚCI i starajmy sie ją poglebiac, poprzez modlitwe i bezinteresowną pomoc bliźniemu. Stawajmy się czasem, tak jak Szymon z Cyreny, i pomóżmy drugiemu dźwigać Krzyz. A Bóg bedzie z nami, po wszystkie dni, az do skonczenia swiata. Z pamiecią modlitewną +

wtorek, 26 lutego 2008

Kiedy tracisz przyjaciela......


Trudne są chwile, gdy traci sie przyjaciela, tego prawdziwego, wiernego, który zawsze był, kiedy go potrzebowaliśmy, zawsze wiedział, nawet bez słów, że cos jest nie tak. Wystarczyło, gdy był w oddali, zadzwonić, i uslyszec oddech.......

i juz tak wiele to dawalo..... a teraz, gdy dodatkowo dzieli nas wielka odleglosc, nawet pamiec, nie zawsze trafia. Choc w myslach i sercu jest bardzo blisko, tak ta odleglosc sprawia, ze musimy funkcjonowac, a nie bardzo sie da. Kazda chwila spedzona razem, we wspomnieniach powraca, są i łzy, jest i ból, a zarazem tęsknota, ktora przytlacza codzienne zycie. Co pewien czas wiadomosc, jakis znak zycia.......ale czy to wystarczy w przyjaźni :( Sama nie wiem.....wiem ze mi go brakuje, ale wiem tez, ze jest tam potrzebny, by mógl pomagac innym i byc dla innych, musze cieszyc sie jego szczesciem, na to wskazuje Przyjaźń. Teraz moge patrzec na zdjecia, i przypominac spedzone razem chwile, i te radosne i te smutne...ale i takie muszą byc, wtedy wazna jest wieź duchowa i modlitwa, dzieki ktorej sie jednoczyliśmy. Ale gdy brak jest drugiego czlowieka, Ten nasz Najlepszy Przyjaciel- Pan Jezus, zastepuje nam go w pelnej okazalosci, lub zsyla Aniolka, ktory moze nam pomóc przyjąć Jego Świętą Wolę i wzmacnia, abysmy potrafili kochać wszystkich, a nie tylko swoich przyjaciół. Kazdy czalowiek ma swoje wady i zalety, ale tez kazdy moze byc naszym przyjacielem, gdy tylko nie bedziemy patrzec wzrokiem, a sercem. Kochani Przyjaciele, módlmy sie wzajemnie za siebie, abyśmy w drugim czlowieku, szukali Tego , który nas stworzyl, i potrafili zaufać Jego Woli. Dolączę fragment piosenki, która dzis bardzo urzekła moje serduszko.


TEAM " Kiedy tracisz przyjaciela"

fragment


1. Na szybie pierwsze krople

i kilka srebrnych struk

to deszczowy tak cichy stuk.

Krzesło, lampa, stół i 4 ściany

ponure, smutne są,

na płacz juz im się zbiera,

na placz cichutki bo:


Ref. Kiedy tracisz przyjaciela

płacze świat

gdy przyjaciel nagle tak

rozmowę z Tobą zrywa.

Smutna robi się niedziela,

więdnie kwiat, stare wino traci smak

też bywa tak.


2. Za szybą, smutno, szaro,

nie widać świata przez

przez korowód deszczowych łez.

Myśl do myśli się nie klei,

chleb spada masłem w dół

najmniejsza strata dzieli,

nie świta w takim dniu.

Żadna myśl do myśli się nie klei,

chleb spada masłem w dół,

nie świta skra nadziei w takim dniu.


Niech Pan wam wszystkim Błogosławi, drodzy przyjaciele.....

poniedziałek, 25 lutego 2008

Chrystus, skałą rodzinnego domu



Jak bardzo ujmujący jest widok dziecka, dziecka, które jest smutne i płacze. Jego smutek, jest czasem spowodowany utratą zabawki, albo zdartym kolanem, ale niestety coraz częściej, sytuacja w domu, wzajemne relacje są powodem rozdarcia i rozpaczy dzieci. Ile razy zdarza się, że rodzice się kłócą, i w ogóle nie zwracają uwagi na to, że ich dziecko jest obecne, że w jakiś sposób napewno przeżywa kryzysy rodzinne. Rodzice, Ci którzy tak często nazywają sie dorosłymi, nie potrafią tak naprawde nimi być, choć bywają wyjątki. Starają się dopiąć swego i na siłe próbują uświadomić dziecku, że mają racje, a tak często sie mylą, usprawiedliwienie ich brzmi: " To ja jestem dorosły/a i wiem, co jest dla Ciebie dobre". Rodzina powinna być wsparciem, tym, jakiego nigdzie indziej nie ma, bo zawsze ciągnie do bliskich, to oni nas wychowują, prowadzą do Szkoły, wprowadzają w życie. Dlaczego zazwyczaj jest tak okrutnie, że rodzice, mimo tego, że są blisko nas, i czasem z nami rozmawiają, tak naprawde nas nie znają. Ja borykam sie czesto z myślami, na temat rodziny, bo Rodzina jest Błogosławieńtwem, Ogniskiem Miłości, wzajemnego poszanowania i łączenia się w jedności. Im dziecko starsze, tym więcej zaczyna rozumieć, a gdy stara sie pomóc, wesprzeć to jeszce obrywa, za to, że się miesza w sprawy dorosłych, jaka tu sprawiedliwość ? ? ? To przykre, gdy w domu taka atmosfera panuje, chce sie aż wyjść odpocząć, odetchnąć od ciągłych krzyków, awantur.... Gdy jest bardzo ciężko, opuszcza sie dom i jakie pocieszenie przychodzi? Widać kochającą się rodzine, rodzice, dzieciaki idące za rączke, uśmiech- spacerują, wspólnie.....daje duzo do myślenia. Wiadomo, ze nie każda rodzina jest jak z obrazka, ze wszystko jest pięknie, bo wszedzie bywają wzloty i upadki, ale to, co zespala rodzine to Miłość, którą daje Chrystus i WIARA. Dom, to nie same mury, złączone tynkiem, DOM, powinien być budowany na Skale, którą jest Chrystus Jezus. Jak to powiedział nasz Papież Benedykt XVI " Budować na Chrystusie to wreszcie znaczy oprzeć wszystkie swoje pragnienia, tęsknoty, marzenia, ambicje i plany na Jego woli. To powiedzieć sobie, swojej rodzinie, przyjaciołom i całemu światu, a nade wszystko samemu Chrystusowi: „Panie, nie chcę w życiu robić nic przeciw Tobie, bo Ty wiesz, co jest najlepsze dla mnie. Tylko Ty masz słowa życia wiecznego”. Wydaje sie, że to nie jest proste zadanie, ale musimy być mocni Mocą wiary. Każdego dnia należy modlić sie, i pragnąć zjednoczenia, mimo, że trudno jest dojść do porozumienia, ale warto, by odzyskać pokój serca i żyć w zgodzie. W dniu dzisiejszym szczególnie będe modlic się za rodziny, które dotknięte są konfliktami, które nie potrafią się zjednoczyć.

Dobry Boże, prosze Cie o potrzebne Łaski, dla rodzin, które mają problemy,

których nić jedności została przerwana działaniem Szatana, by nie kusił,

By nie dawał powodów do kłótni.

Prosze napełniaj je, Panie,

Swą dobrocią, nadzieją, i miłością, tak

aby nie odchodzili od Ciebie, tylko starali się

budować DOM na Fundamencie Wiary.

O was, czytelnikach mojego Bloga również pamiętam w modlitwie, i dziękuje, że tak licznie tu do mnie przybywacie. Z Darem Modlitwy +

czwartek, 21 lutego 2008

Boże działanie


Jak wielkie jest Boże działanie w nas, każdego dnia zastanawiam sie, nad człowiekiem, nad jego pracą, codziennymi obowiązkami. W tym pospiechu ciezko jest sie zatrzymac nawet na chwilke refleksji, modlitwy. W dzisiejszych czasach ludzie nie mają potrzeby i chęci " na zbędne rzeczy" , które tak naprawde okazuja sie bardziej potrzebne niż wszystkie inne. Bo kim jest człowiek, nie znający Boga?, Czym jest Życie bez Niego ? Dla mnie ono nie miałoby sensu istnienia. Bóg jest Stwórcą, naszym Ojcem, który we wszystkim jest, posługuje sie czasem drugim człowiekiem, by do nas coś dotarło, różnymi znakami, dzięki którym łatwiej jest zrozumieć coś, co jest niewidoczne dla oczu... Na Boga, należy patrzec sercem, oczami duszy..... czesto wydajemy się zbyt ślepi, by zauważyć Jego działanie, nie zawsze też chcemy je dostrzec, a najpiękniejsze jest to, że On nas do niczego nie zmusza, On nam towarzyszy i tylko czeka, aż zwrócimy się do Niego o rade, pomoc, bo czuwa, by nam się nic nie stało, opiekuje się i jest Najlepszym PRZYJACIELEM, taki, który kocha prawdziwą Miłością szczerą i prawdziwą, odwieczną. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy i co w nas tworzy, a to piękne byc tworzonym i formowanym przez Samego Mistrza. On obdarza nas ogromem Swych Łask i wszystko robi dla nas, pragnę uczyć się przyjmować Każdą Bożą Łaskę, którą czasem jest nawet smutek, ból czy cierpienie, choć nie jest to proste, ale " Nikt nie powiedział, że będzie łatwo", jak to mawiał mój Kierownik. Z Bożą pomocą wytrwamy i na cześć Jego będziemy upajać się życiem, a także po każdym deszczu bedziemy mogli podziwiać piękne słońce. Prosze was, o zaufanie Bożemu Miłosierdziu i przyjęcie Jego działania, bo dzięki temu, stajemy się silniejsi i mocniejsi, na wszelkie życiowe przeszkody. Pamiętam o was w modlitwie, której również się powierzam. Z Panem +