poniedziałek, 16 czerwca 2008
PODRÓŻ ZA GŁOSEM SERCA
Dziś wyruszyłam w daleką podróż, w odległe, moje małe miejsce. Jadę tam, gdzie prowadzi mnie Głos- Głos, z samego wnętrza, słyszę jak bije w mym sercu: pokój i radość, iż podążam w dobrym kierunku. Nie było łatwo wyjechać z domu, nie było łatwo usłyszeć: " ŻEGNAJ ! ", ale On, wypełnia tę pustkę. Choć to narazie początek mej drogi, czuję wielkie szczęście i chęć dziękczynienia za Powołanie do Miłości. Czuję, jak ogrom Bożej Łaski, wypełnia moje serce. Pan ma w tym cel, pozwolił mi, mimo trudności, wsiąść do pociągu i kroczyć śladami, za którymi serce ciągnie. Serce Boże prowadzi w dalekie, nieznane miejsce, a ja idę ku Niemu, by być szczęśliwą. Dla każdego z nas, Pan przygotował indywidualną drogę, czasem prowadzącą przez dzikie chaszcze, pustynie, dżungle, jednak pragnienie pójścia za Nim, większe jest niż cokolwiek innego. W Imię Boże, zostawiam wszystko i idę. Choć tak naprawdę, jeszcze mało wiem. Pokój, który mam w sercu, trudno jest opisać słowami, nie rozumiem, co Pan czyni z moją duszą, ale powierzam Mu siebie, bez względu na wszystko, "Czyń, Panie ze mną, co zechcesz". Za ten dar, do końca życia będę dziękować, za to, że pozwolił mi Siebie poznawać, coraz bardziej napełniać się i rozkochiwać w Jego posłannictwie, a co za tym idzie- kroczyć Jego śladami. Moje serce już wybrało, i powiedziało TAK, spory czas temu, jednak to nie wyklucza, codziennego powtarzania TAK- Jezusowi, przyjmowania tego, co nam daje z wielka pokora i ufnością w Boże Miłosierdzie. Życie z Nim, to nieustanne powtarzanie UFAM i świadczenie własnym życiem o szczególnej więzi z Jezusem Chrystusem. Nie chodzi o to, by na pokaz się modlić, czy chodzić do Kościoła, ale o to, by ludzie, widząc nas, mogli powiedzieć: "Spotkałem Jezusa, On jest w tej dziewczynie, On jest w tym chłopaku". By potrafili, poprzez małe znaki, dostrzegać Jego obecności : w promieniach słońca, w kwitnących kwiatach, a często także, w przykrych zdarzeniach. Dzięki Niemu, łatwiej pewne rzeczy zrozumieć, pokochać siebie, mimo wielu grzechów, czy uległości, wobec napływających słabości. A także zranień, które często tkwią w nas, Pan daje siłę do przezwyciężania zła, mówi: " Zło, DOBREM zwyciężaj", " Nie lękaj się, JA JESTEM z Tobą..."
Ufam, że Bóg, odsłoni przede mną, chociaż część Swojego Planu, że będę potrafiła przyjąć i realizować tak wielki i piękny Dar, jakim jest POWOŁANIE.
[ 1. CZERWIEC 2008 r ]
Ciąg dalszy nastąpi, gdyż od tego dnia, wszystko się tak praktycznie zaczęło.....
Dodam, że choć podróż była daleka, w sercu czułam, że to bardzo blisko. Gdy juz teraz jestem poo 2- tygodniowych Indywidualnych Rekolekcjach, , stwierdzam, iż nie było się czym denerwować. Opowiem wam po krótce, jak to wszystko wyglądało, choć wiadomo, że słowa nie są w stanie wyrazić takich przyżyć, jakich doświadczyłam.
Pierwszym miejscem, do którego pojechałam, był Lublin. Spory kawałek ze Szczecina, ale podążając za Miłością, żadne kilometry nie stanowią przeszkody. Wyjechałam ze Szczecina wcześnie rano, pociąg wyruszył z Dworca o godz. 6:07. Było ciężko, pożegnanie z mamą, łzy, smutek, rozstanie, i ciągle towarzyszące pytanie: " Czy wrócisz ?! " Pociąg odjechał, w przedziale 2 dorosłych pasażerów i trójka dzieciaków, takich małych szkrabów, roześmianych od ucha do ucha. Na początku trochę się dłużyło, ale jak się zapoznałam z maluchami, pobawiliśmy się, poczytałam im, to nim się obejrzałam, STACJA - Lublin. Wysiadłam, tłum nieznanych mi ludzi, ale wiedziałam, że będzie na mnie czekała Siostra, z którą się kontaktowałam i umawiałam. Idę, idę, i nagle wyłania się spośród napierających ludzi- S. Amanda, z takim wielkim uśmiechem, że trudno byłoby jej nie zauważyć. W chwili zetknięcia sie z Siostrą NA ŻYWO, poczułam wielki spokój i radość. Rozmawiając, poszłyśmy na autobus, by móc dotrzeć do domu. Udało się- już na miejscu, S. Amanda, zaprowadziła mnie do pokoju, w którym miałam sie rozgościć, i w którym będe mieszkać przez najbliższy czas. Oczywistym punktem tego dnia, jak i z resztą kolejnych także, był posiłek, a w tym przypadku, obiad, przy którym toczyły się rozmowy na różne tematy . Z tego względu, że była to Niedziela, Dzień Pański, poszłyśmy z Siostra do Kościoła Garnizonowego. Piękne przeżycia, już od pierwszego dnia. Modlitwa, wspólnota jednoczących się ludzi, a co najpiękniejsze- moment przyjęcia Pana Jezusa do swojego serca. Później spacerek i do domku, wtedy poznałam Siostry mieszkające w tej Wspólnocie Zakonnej. Przyjeły mnie bardzo ciepło, a rodzinna atmosfera, jeszce bardziej utwierdzała mnie w podjętej decyzji. Dzień upłynął szybko, a w zasadzie, popołudnie- było ono bardzo bogate i napewno nigdy nie zapomnę takiego Dnia Dziecka. Jeszcze wieczorem, po kolacji przyszła do mnie Siostra, spytać jak się czuje i przedstawiła mi plan dnia następnego. a potem nastąpił czas spoczynku. Kolejny dzień rozpoczęła poranna modlitwa, śniadanko i zajęcia w szkole. Nie musiałam na nie iść, ale chciałam, w końcu nie pojechałam tam, by wylegiwać się w łóżźku do 10, tylko by przyjrzeć się codziennemu życiu SIóSTR SERCANEK. Zawsze podziwiam ludzi, którzy potrafią pracować z młodzieżą i toteż powiedziałam S. Amandzie. Dla mnie, byłaby to bardzo ciężka praca, choć z drugiej strony na Chwałę Bożą każda praca jest piękna, nawet przysłowiowe " życie ze ścierką i miotłą w ręku ". Dzięki Siostrze, mogłam poznać tamtejszą młodzież i szczerze powiem, że jestem bardzo mile zaskoczona. Bałam się ich reakcji na moją osobę, że kto to jest, że jestem obca i w ogóle, a tymczasem, oni, traktowali mnie jak swoją koleżankę. Lekcje skończyły się szybciutko, potem do domku na obiadek i wyjście na spacer. to dopiero była przygoda. Poszłyśmy z Siostrą do Ogrodu Botanicznego, piękne słońce, piękna zieleń, cisza, śliczne kwiaty, a rozmowy, które tam miały miejsce, głęboko w serduszku mym się zachowały. Wspólna modlitwa Różańcowa, na, na łonie natury, rozmyślanie nad Pismem Świętym, ostudziły moje emocje. Właśnie tam, w tym ogrodzie, podzieliłam się z S. Amandą, Świadectwem swojego powołania. Mimo tego, że wcześniej, telefonicznie i wirtualnie dużo rozmawiałyśmy, to tam, realnie - było całkiem inaczej, było pięknie. Mogłam swobodnie się otworzyć, czułam lekkie skrępowanie, ale to normalne, bo to była poważna rozmowa. A tuż po niej, serce było spokojne, opanowane. Nastąpił, także moment uwiecznienia naszego pobytu w tym parku, na zdjęciach. Nawet udało się nam z Siostrą znaleźć panią, która zgodziła się nam zrobić wspólne foto ............
Ciąg Dalszy Nastąpi.......................
środa, 21 maja 2008
Zaproszenie na Rekolekcje z SIOSTRZYCZKAMI SERCANKAMI
ZAPROSZENIE!!!
WAKACJE!!!
Wyrusz w drogę do samej siebie!!!
Droga, którą musisz przejść nie jest wcale długa. To droga pomiędzy tym, co zewnętrzne, a wewnętrzne. Tu chodzi o ciebie. Jeśli nie znajdziesz pokoju w sobie, w żadnym zakątku świata nie spędzisz radosnych wakacji. A jeśli w twym sercu mieszkają i pokój i radość, ruszaj dokądkolwiek. Wszędzie znajdziesz wspaniały czas wakacji...
Z pewnością zwiedziłaś już wiele wspaniałych miejsc: byłaś w zabytkowych zamkach, górach, nad morzem, gdzieś za granicą... Jest jeszcze jedno miejsce, które powinnaś zwiedzić: to twoje SERCE. Czy wiesz, jakie skarby są w nim ukryte? Aby je zobaczyć wystarczy tylko wyruszyć w drogę do samej siebie. Rekolekcje wakacyjne, które chcemy ci zaproponować będą do tego dobrą okazją. Nie zmarnuj tego czasu, który Bóg przygotował dla ciebie. Zapraszamy cię do BIECZA w dniach od 21-27 czerwca 2008 r. na rekolekcje, których temat brzmi:WSZYSTKO DLA SERCA JEZUSOWEGO...
Rozpoczęcie 21 VI ok. godz 1600, zakończenie 27 VI ok. godz. 1000.
Zabierz ze sobą:
• Pismo Święte, różaniec
• Śpiwór lub zmianę pościeli, zmienne obuwie
• gitarę flet lub inny instrument, jeśli na nim grasz
• A przede wszystkim..... pogodę ducha!!!
Odpłatność: dobrowolna ofiara.
Zgłoszenia dziewcząt ze szkół średnich prosimy kierować na adres:
SS. Sercanki (s. Liliana)
ul. Grunwaldzka 20
38-340 BIECZ
tel. 510752297
e mail: lila40@poczta.onet.pl
sobota, 17 maja 2008
Potrzeba drugiego człowieka
Dlaczego nie potrafimy dostrzec tego, co daje nam Pan? Dlaczego tak łatwo ulegamy pokusom, poddajemy się Złemu, który ciągnie nas do grzechu, a tak ciężko nam powierzyć się Panu, Temu, który nas odwiecznie umiłował? Ludzie często popadają w samozachwyt, twierdzą, że są wspaniali, że nic im nie brakuje, że sami sobie wystarczają i że nie potrzebują nikogo. To nieprawda ! Każdy potrzebuje drugiego człowieka, który byłby przy nas. Czasami ta obecność jest duchowa, czasami w myślach, jednak obecność taka fizyczna, ma także wielkie znaczenie. Dzięki drugiej osobie, możemy się czegoś nauczyć, poznać i akceptować wartość bliźniego, a także wspietać się nawzajem. Można rozmawiać, można się przytulić, a jeśli kontakt jest bardzo dobry, to nawet milczenie w towarzystwie tejże osoby, jest przyjemnością. Drugi człowiek dany nam przez Pana, niejednokrotnie wskazuje nam drogę, pomaga trwać przy Bogu i pokładać w Nim nadzieję. Pomaga nam zrozumieć rzeczy i sytuacje, których sami nie bardzo potrafimy sobie wytłumaczyć. Jak powiedział jeden z moich ulubionych poetów- Phil Bosmans- " Z każdym dobrym człowiekiem idącym przez świat wschodzi słońce." Jaki to piękne, jeśli w drugim człowieku, możemy odnajdywać Chrystusa, i wzorować się na Jego działaniu. Czasem, nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele On nam daje i nie zawsze jesteśmy na "to" otwarci. Nie rozumiem, jak można twierdzić, że życie bez Pana Jezusa może być szczęśliwe, że wtedy jest lżej, nie trzeba sie męczyć, przecież to istne zaprzeczenie wiary. Czy można wierzyć w Niewidzialnego Boga, jednocześnie twierdząc, że chce się Go dotknąć, a skoro nie można, to znaczy, że Go nie ma ?? Według mnie jest widoczny, ale oczami serca, duszy, można Go dotknąć poprzez modlitwę, poprzez przyjęcie Jego Świętego Ciała w Eucharystii. Uwaga ! Tylko z czystym i godnym sercem. Wielu ludzi mówi, że nie słyszy Boga, że nic do nich nie mówi, a jeśli ktoś chce usłyszeć, wystarczy posłuchać Słowa Bożego w Kościele, albo samemu zajrzeć do Biblii, i wsłuchiwać się co Pan mówi. On na wszystkie wątpliwości odpowie, tylko należy chcieć Go słuchać. Nic na siłę. Pan Bóg działa w wolności. Nie zmusza, ale zaprasza i zapewnia o Raju, jeśli ktoś będzie przy Nim trwał i przejdzie przez to, co On nam daje, z Wiarą, Nadzieją i Miłością. Nie zamykajmy się na Chrystusa, bo bez Niego, życie pozornie jest proste, ale tak realnie- istna męka ! Otaczam was modlitwą +
środa, 16 kwietnia 2008
Daleka bliskość w przyjaźni...
sobota, 5 kwietnia 2008
Cisza wiatru...
Twa cisza wyzwala mnie z lęku
Twa cisza wyzwala mnie z grzechu
Twa cisza ma duszę na ręku
Twa cisza uczy mnie węchu.
Uczysz mnie widzieć
Uczysz mnie słyszeć
Uczysz mnie czuć
Dlaczego właśnie Ty?
Pośród Ciszy wiatru
Wśród odgłosu skrzydeł,
Przybywasz jak Anioł
By dać nowinę
Że jesteś tu ze mną
W ciszy… bez lęku…
Gdy przychodzą ciężkie chwile..właśnie wtedy najczęściej pojawia się natchnienie, by pisać, by przelać to, co czuje na papier, nastepuje rozluźnienie i zastanawianie sie nad tym, co jest w moim sercu,co sie w nim kryje, co jest złe, a co dobre. Pojawia się chęć rozmowy..a wtedy okazuje się, ze nie ma z kim. Bo dziś w śwecie tak pełnym ludzi, można sie czuć bardzo samotnie. Czy to nie jest straszne? Jak bardzo potrafimy być blisko a jednoczesnie daleko drugiego człowieka..Wydawałoby się, że w domu rodzinnym jest inaczej, że jest Wspólnota, jedność, wzajemna pomoc i akceptacja. A tymczasem to wlasnie w nim, czujemy sie najbardziej oddaleni, odrzuceni przez najbliższych. Dlaczego tak sie dzieje? Czy jest to skutkiem pracy, braku czasu, czy tez rozwijającej sie technologii i poszukiwaniem coraz to nowszych wynalazków Wiem jedno, że zycie bez bliskich, bez drugiego człowieka, byłoby strasznie puste..co mi dadzą piękne meble, ładny telewizor, i pełny portfel pieniędzy, kiedy wracając z pracy nikt na mnie nie czeka, nie ma z kim porozmawiac, czasem poplakac, po prostu pobyć ze sobą- książka napewno nie wystarczy, bo ta cisza bedzie przenikac:
serce, dusze, umysl, potem uczucie pustki, samotnosci..Czasem, w pogoni za pieniądzem, zostawiamy rodzine, bliskich, znajomych, tylko i wyłącznie dlatego, że chcemy lepiej życ. Na początku praca, mnóstwo obowiązków, duzo pieniędzy, z czasem odczucie, braku kogoś bliskiego, wokół pelno ludzi, ale nie ma do kogo sie odezwac. Chęc powrotu, a tam nie ma nikogo, nikt nie czeka..Czy warto zostawic wszystko? Lęk, strach, ból, rozpacz...czy to jest nam teraz pisane? Starajmy sie, dziekowac Bogu za osoby, ktore nas otaczają, bo kiedys kazdy z nas moze dostapic samotnosci, a wtedy tylko Jezus bedzie przy nas, nie bójmy sie Mu zaufac, On nas kocha. Otaczam modlitwą +
P. S. Dziekuje, że jesteście
wtorek, 18 marca 2008
Skąd czerpać siły ???
poniedziałek, 3 marca 2008
Zaufaj, a na wieki bedziesz żył
" Tam, gdzie jest serce, tak jest Skarb, pytanie: " Gdzie jest Twoje serce? ". Słowa wypowiedziane prez Kaplana podczas Drogi Krzyzowej " Gdzie jest Twoje serce ?? " I tu wielkie zamyślenie, cisza i rozmyslanie. Zaciekle dążymy, kazdy z nas do jakegos celu, chcemy cos osiagnac. Zaslepieni ciaglym pospiechem, nie zauwazamy ze nasz cel jest czasem bardzo blisko, praktycznie z nami przy wszystkich wykonywanych czynnosciach. Czesto biegniemy nie wiedząc, dokąd. Kiedys, idąc ulicą, zauwazylam biegnącego mezczyzne. Biegl ulicami miasta, mijając czerwone swiatla, samochody, jego twarz byla zdezorientowana. Po drodze wstapilam do sklepu, zastanawiając się nad tym czlowiekiem. Wyszlam, kiedy ten sam pan przebiegł obok mnie i zapytałam go: " Czy wiesz, dokąd biegniesz ??? " On zatrzymal sie i spojrzal na mnie zdziwionym wzrokiem, odpowiedzial: " Nie wiem". Krótka, ale jakże wymowna wypowiedź, oddająca istotę dzisiejszego życia. Spróbujmy teraz zastanowić się nad własnym życiem, podejmowanymi decyzjami, wyborami. Czy potrafimy choć na chwilę się zatrzymać ? Czy podejmowane decyzje są przemyślane, czy kierują nimi chwilowe emocje ? Zazwyczaj, nie potrzebujemy dużo czasu, aby się na coś zdecydować, ale nasze wybory potem rzutują na naszą przyszłość. Warto podjąć trud, rozważyć, czego chcemy w życiu, za czym podążamy, zatrzymać się w biegnącym świecie, aby być szczęśliwym i odnaleźć spokój serca. A przeciez, o to chyba chodzi, by móc rozkoszowac się miłością, odnaleźć miejsce w świecie. W tej kwestii, prawdziwą szkołą jest dla nas Droga Krzyzowa, kiedy to przezywamy Męke Chrystusa, a tak naprawde w codziennym zyciu, niesiemy swój wlasny Krzyz. Borykamy sie czesto z problemami, upadamy pod ciezarem grzechu, ale gdy zaufamy Panu, On nas podnosi i pomaga niesc nasz Krzyz, przynosi ulge w cierpieniu. Krzyz jest męką i cierpieniem, ale prowadzi do Zwyciestwa, ktorym jest Zbawienie czlowieka i odpuszczenie wszystkich jego przewinien. " Zaufaj dziś Bogu, a na wieki będziesz zyl." , jak to mówi jedna z Wielkopostnych piosenek. Trwajmy w UFNOŚCI i starajmy sie ją poglebiac, poprzez modlitwe i bezinteresowną pomoc bliźniemu. Stawajmy się czasem, tak jak Szymon z Cyreny, i pomóżmy drugiemu dźwigać Krzyz. A Bóg bedzie z nami, po wszystkie dni, az do skonczenia swiata. Z pamiecią modlitewną +
wtorek, 26 lutego 2008
Kiedy tracisz przyjaciela......
poniedziałek, 25 lutego 2008
Chrystus, skałą rodzinnego domu
Jak bardzo ujmujący jest widok dziecka, dziecka, które jest smutne i płacze. Jego smutek, jest czasem spowodowany utratą zabawki, albo zdartym kolanem, ale niestety coraz częściej, sytuacja w domu, wzajemne relacje są powodem rozdarcia i rozpaczy dzieci. Ile razy zdarza się, że rodzice się kłócą, i w ogóle nie zwracają uwagi na to, że ich dziecko jest obecne, że w jakiś sposób napewno przeżywa kryzysy rodzinne. Rodzice, Ci którzy tak często nazywają sie dorosłymi, nie potrafią tak naprawde nimi być, choć bywają wyjątki. Starają się dopiąć swego i na siłe próbują uświadomić dziecku, że mają racje, a tak często sie mylą, usprawiedliwienie ich brzmi: " To ja jestem dorosły/a i wiem, co jest dla Ciebie dobre". Rodzina powinna być wsparciem, tym, jakiego nigdzie indziej nie ma, bo zawsze ciągnie do bliskich, to oni nas wychowują, prowadzą do Szkoły, wprowadzają w życie. Dlaczego zazwyczaj jest tak okrutnie, że rodzice, mimo tego, że są blisko nas, i czasem z nami rozmawiają, tak naprawde nas nie znają. Ja borykam sie czesto z myślami, na temat rodziny, bo Rodzina jest Błogosławieńtwem, Ogniskiem Miłości, wzajemnego poszanowania i łączenia się w jedności. Im dziecko starsze, tym więcej zaczyna rozumieć, a gdy stara sie pomóc, wesprzeć to jeszce obrywa, za to, że się miesza w sprawy dorosłych, jaka tu sprawiedliwość ? ? ? To przykre, gdy w domu taka atmosfera panuje, chce sie aż wyjść odpocząć, odetchnąć od ciągłych krzyków, awantur.... Gdy jest bardzo ciężko, opuszcza sie dom i jakie pocieszenie przychodzi? Widać kochającą się rodzine, rodzice, dzieciaki idące za rączke, uśmiech- spacerują, wspólnie.....daje duzo do myślenia. Wiadomo, ze nie każda rodzina jest jak z obrazka, ze wszystko jest pięknie, bo wszedzie bywają wzloty i upadki, ale to, co zespala rodzine to Miłość, którą daje Chrystus i WIARA. Dom, to nie same mury, złączone tynkiem, DOM, powinien być budowany na Skale, którą jest Chrystus Jezus. Jak to powiedział nasz Papież Benedykt XVI " Budować na Chrystusie to wreszcie znaczy oprzeć wszystkie swoje pragnienia, tęsknoty, marzenia, ambicje i plany na Jego woli. To powiedzieć sobie, swojej rodzinie, przyjaciołom i całemu światu, a nade wszystko samemu Chrystusowi: „Panie, nie chcę w życiu robić nic przeciw Tobie, bo Ty wiesz, co jest najlepsze dla mnie. Tylko Ty masz słowa życia wiecznego”. Wydaje sie, że to nie jest proste zadanie, ale musimy być mocni Mocą wiary. Każdego dnia należy modlić sie, i pragnąć zjednoczenia, mimo, że trudno jest dojść do porozumienia, ale warto, by odzyskać pokój serca i żyć w zgodzie. W dniu dzisiejszym szczególnie będe modlic się za rodziny, które dotknięte są konfliktami, które nie potrafią się zjednoczyć.
Dobry Boże, prosze Cie o potrzebne Łaski, dla rodzin, które mają problemy,
których nić jedności została przerwana działaniem Szatana, by nie kusił,
By nie dawał powodów do kłótni.
Prosze napełniaj je, Panie,
Swą dobrocią, nadzieją, i miłością, tak
aby nie odchodzili od Ciebie, tylko starali się
budować DOM na Fundamencie Wiary.
O was, czytelnikach mojego Bloga również pamiętam w modlitwie, i dziękuje, że tak licznie tu do mnie przybywacie. Z Darem Modlitwy +